Delicious flat chest!
12.06.2007. Źródło: Comipress News
Nawet w Japonii, kraju najdziwaczniejszych dewiacji, które normalnego, zdrowego Europejczyka przyprawiają o mdłości i powodują ślepotę, policji zdarza się interweniować w sprawie seksualności nieletnich w mangach.
Jak donosi Comipress (adres w źródle), funkcjonariusze z Kyoto oznaczyli trzynascie tytułów z loliconowej gałęzi przemysłu* jako "niebezpieczne". Uzasadnieniem był fakt, iż do loliconu może mieć dostęp nawet małoletni czytelnik, gdyż pozycje takowe leżą w księgarniach i sklepach bez konkretniejszych oznaczeń, często nawet bez ostrzegawczego "Adult Content" na okładce. Psychologowie doszli do wniosku (rychło w czas, nieprawdaż?), że takowe mangi mogą mieć wpływ na postrzeganie seksu w przyszłości i są w stanie zdeprawować młodzieńczą psychikę.
W całej Japonii oznaczenie "niebezpieczna treść" do tej pory przysługiwało czterem loliconowym mangom, owe feralne trzynaście kolejnych na razie zostało oznakowane tak jedynie w prefekturze Kyoto. Nic jednak nie wskazje na to, by była to jakas zakrojona na szeroką skalę akcja mająca na celu zakazanie tego typu obrazkowej rozrywki. Czyżby dlatego, że wielu łysiejących sallarymanów z dalekiego wschodu nie miało by przy czym wieczorami uwalniać swych frustracji?
*Lolicon- jeden z gatunków mangi, obracający się w tematyce okołopedofilskiej, gdzie małe dziewczynki (stąd też "loli" w nazwie) są przedstawiane w dwuznacznych pozach (przykład- załączony obrazek ), bądź też, w przypadku porządnego hentai, podczas, jak to ładnie ujmuje kodeks karny, "dokonywania czynności seksualnych".
Zdziwionym czytelnikom należy się też słowo wyjaśnienia, jakim cudem w japońskich tytułach dla dorosłych można znaleźć też uśmiechnięte pięcioletnie dziewczynki, ochoczo przystępujące na propozycję cukierków i lizaków, za małą przysługę dla starszych panów. Otóż japoński kodeks obejmuje dokładnie pornografię "live action" i co można w niej pokazać, natomiast mangi nie są pod tym względem tak rygorystycznie kontrolowane. Stąd też dostępność pozycji z różnorakimi dziwactwami, łącznie z nekrofilią, zoofilią i innymi wesołymi zboczeniami. Tak, widziałem i owszem, tak, mam czasem kłopoty z zaśnięciem. Przeklęty internet.
Yoghurt
Jak donosi Comipress (adres w źródle), funkcjonariusze z Kyoto oznaczyli trzynascie tytułów z loliconowej gałęzi przemysłu* jako "niebezpieczne". Uzasadnieniem był fakt, iż do loliconu może mieć dostęp nawet małoletni czytelnik, gdyż pozycje takowe leżą w księgarniach i sklepach bez konkretniejszych oznaczeń, często nawet bez ostrzegawczego "Adult Content" na okładce. Psychologowie doszli do wniosku (rychło w czas, nieprawdaż?), że takowe mangi mogą mieć wpływ na postrzeganie seksu w przyszłości i są w stanie zdeprawować młodzieńczą psychikę.
W całej Japonii oznaczenie "niebezpieczna treść" do tej pory przysługiwało czterem loliconowym mangom, owe feralne trzynaście kolejnych na razie zostało oznakowane tak jedynie w prefekturze Kyoto. Nic jednak nie wskazje na to, by była to jakas zakrojona na szeroką skalę akcja mająca na celu zakazanie tego typu obrazkowej rozrywki. Czyżby dlatego, że wielu łysiejących sallarymanów z dalekiego wschodu nie miało by przy czym wieczorami uwalniać swych frustracji?
*Lolicon- jeden z gatunków mangi, obracający się w tematyce okołopedofilskiej, gdzie małe dziewczynki (stąd też "loli" w nazwie) są przedstawiane w dwuznacznych pozach (przykład- załączony obrazek ), bądź też, w przypadku porządnego hentai, podczas, jak to ładnie ujmuje kodeks karny, "dokonywania czynności seksualnych".
Zdziwionym czytelnikom należy się też słowo wyjaśnienia, jakim cudem w japońskich tytułach dla dorosłych można znaleźć też uśmiechnięte pięcioletnie dziewczynki, ochoczo przystępujące na propozycję cukierków i lizaków, za małą przysługę dla starszych panów. Otóż japoński kodeks obejmuje dokładnie pornografię "live action" i co można w niej pokazać, natomiast mangi nie są pod tym względem tak rygorystycznie kontrolowane. Stąd też dostępność pozycji z różnorakimi dziwactwami, łącznie z nekrofilią, zoofilią i innymi wesołymi zboczeniami. Tak, widziałem i owszem, tak, mam czasem kłopoty z zaśnięciem. Przeklęty internet.