Cóż napadło Japończyków?
25.08.2007. Źródło: Canned Dogs
Journalista informuje, Canned Dogs psioczy, a kanał /h/ na 4chanie stawia znicze i płacze, bo oto kolejny zdolny autor hentajów poszedł za kraty.
Masaya Miyashita, facet odpowiedzialny za masę grafik do porno-gierek i za sporą ilość hentajów (próbka jego twórczości po kliknięciu w obrazek- starałem się wybrać coś zdatnego do publikacji) został aresztowany 23 sierpnia za... szerzenie zgorszenia.
Jakim cudem nie pozamykano wszystkich innych twórców pornosów w kraju kwitnącej wiśni? Otóż problem nie w tym, ze Miyashita rysował hentajce (całkiem zdatne do czytania i pozbawione jakichś większych dewiacji, co dziwne, biorąc pod uwagę mnogość dziwactw i fetyszy w Japonii). Poszło o to, ze nie zastosował dostatecznej... cenzury. Ponoć, jak donoszą niezależne źródła, nie zasłonił na którejś ze stron szpinaku (to określenie chyba przyjmie sie na dłużej dzięki Kulturze Gniewu) jednej z bohaterek.
Sytuacja produktów dla dorosłego odbiorcy w śmiesznym wyspiarskim kraiku na dalekim wschodzie zaczyna powoli ocierać się o absurd- wolność twórcza jest niby nieograniczona (siedmiolatki spółkujące z kosmicznymi potworami? Nie ma sprawy), dopóki autorzy stosują autocenzurę, która właściwie nic nie zasłania, ale przepisy jej wymagają. Jako wytrawny kolekcjoner różnych frikowatych japońskich wymysłów, na pewno doniosę o dalszym rozwoju sytuacji.
Yoghurt
Masaya Miyashita, facet odpowiedzialny za masę grafik do porno-gierek i za sporą ilość hentajów (próbka jego twórczości po kliknięciu w obrazek- starałem się wybrać coś zdatnego do publikacji) został aresztowany 23 sierpnia za... szerzenie zgorszenia.
Jakim cudem nie pozamykano wszystkich innych twórców pornosów w kraju kwitnącej wiśni? Otóż problem nie w tym, ze Miyashita rysował hentajce (całkiem zdatne do czytania i pozbawione jakichś większych dewiacji, co dziwne, biorąc pod uwagę mnogość dziwactw i fetyszy w Japonii). Poszło o to, ze nie zastosował dostatecznej... cenzury. Ponoć, jak donoszą niezależne źródła, nie zasłonił na którejś ze stron szpinaku (to określenie chyba przyjmie sie na dłużej dzięki Kulturze Gniewu) jednej z bohaterek.
Sytuacja produktów dla dorosłego odbiorcy w śmiesznym wyspiarskim kraiku na dalekim wschodzie zaczyna powoli ocierać się o absurd- wolność twórcza jest niby nieograniczona (siedmiolatki spółkujące z kosmicznymi potworami? Nie ma sprawy), dopóki autorzy stosują autocenzurę, która właściwie nic nie zasłania, ale przepisy jej wymagają. Jako wytrawny kolekcjoner różnych frikowatych japońskich wymysłów, na pewno doniosę o dalszym rozwoju sytuacji.